Czy wiecie co najlepiej pasuje do mleka?
Miód. Tak, dokładnie, zwłaszcza kiedy mleko jest kwaśne i zepsute aż do szpiku. Złota słodycz miodu łagodzi nieprzyjemny posmak, który zostawia za sobą skisła biel. Miód cieszy wzrok, smak i węch. Zepsute mleko wszystko psuje. Kiedy się je połączy, śnieżno biała ciecz najpierw zagłusza słodkie prośby i narzekania ale w ostateczności nie jest w stanie oprzeć się lepkim ramionom, które je oplatają.
***
- Haizakicchi, jesteś wstrętny! Jak możesz! - głośny pisk Kise rozchodził się echem po sali gimnastycznej gdzie jak zwykle trenowała drużyna koszykarska Teiko
- Hahaha! Ale miałeś genialną minę księżniczko, szkoda, że tego nie nagrałem! Zrobiłbyś furorę w internecie, "Roszpunka pokonana przez złe dżdżownice" ! Hahaha jestem genialny nie sądzisz? - spytał złośliwie wciąż pochlipującego chłopaka
- Spadaj biała szczotko do kibla. Daj mu wreszcie spokój albo nie wytrzymam i ci przyłożę! - warknął ostrzegawczo Aomine. Na równi z pozostałymi był już zirytowany i zniesmaczony zachowaniem Shougo wobec Ryouty. Na ich nieszczęście nie było dziś w szkole ani Nijimury ani Akashiego więc byli zdani tylko na siebie.
- Bo co mi zrobisz murzynku? A może też chcesz oberwać dżdżownicą? - Haizaki był dzisiaj w wyjątkowo ochydnym humorze. Okazało się, że dostał zagrożenia z paru przedmiotów i będzie miał kilka poprawek. Doprowadziło go to do takiego stanu, że przyszedł na trening spóźniony godzinę, z pudełkiem obślizgłych robaków, które z pełną premedytacją wyspał na nic niespodziewającego się blondyna.
- J - już w porządku Aominecchi hlip , hlip o - on jest po p - prostu hlip zły z powodu o - ocen. Nic mi nie jest. P - pójdę tylko się og - garnąć i już będzie okej. - przez łzy powiedział Kise rozciągając drżące usta w sztuczny, wyrobiony uśmiech.
Aomine wciąż wściekły tylko zamordował dziesięć razy białowłosego w myślach, odwrócił się na pięcie i mrucząc coś pod nosem oddalił na bezpieczną odległość. Blondyn już nic nie powiedział i ruszył w stronę kranów stojących na podwórku kawałek od tylnego wejścia na halę. Zostawił za sobą nieco zdezorientowanego Shougo i resztę drużyny, która udawała, że nic nie widzi.
Kise włożył głowę pod bieżący strumień chłodnej wody. Starał się nie rozglądać co chwilę w obawie, że wciąż ma na sobie jakąś cudownie ocalałą dżdżownicę. Zakręcił kurek ale nie podniósł głowy. Starał się opanować przyspieszony oddech i odruch wymiotny kiedy nagle za plecami usłyszał ostrożne kroki. Szybko uniósł się do pionu i odwrócił w stronę nadchodzącej postaci. Zbladł kiedy zorientował się kim była.
- Ty na serio aż tak boisz się tych robaków? - spytał kpiąco ale jakby niepewnie Haizaki i podparł się rękami o biodra.
Złotooki tylko skinął lekko głową w odpowiedzi zastanawiając się jaki okropny żart chłopak ma zamiar teraz mu wyciąć. Ścisnął mocno palcami umywalkę za sobą aby zamaskować drżenie dłoni.
- Ten, no... Chyba odrobinę przesadziłem... sorki
Ten skruszony ton głosu Haizakiego, ten jego smutny wzrok wbitym w ziemię i ta nagła zmiana w zachowaniu zupełnie zbiły Ryoute z tropu. Wbił niedowierzające spojrzenie w osobę przed sobą i nagle dotarł do niego cały absurd tej sytuacji, uderzył w niego tak nagle, że zaczął się nieopanowanie śmiać. W oczach znów stanęły mu łzy i rozbolał brzuch, tyle że tym razem nie z przerażenia a ze śmiechu.
- I czego się śmiejesz głupia księżniczko! - krzyknął na niego Shougo czerwony na twarzy jak nigdy dotąd. - Ja cię tu przepraszam a ty co?! Wiesz co, zapomnij. Wracam do domu. - odwrócił się obrażony i zawstydzony do granic możliwości. Już chciał odejść dumnym ale szybkim krokiem w stronę bramy wyjściowej kiedy nagle smukła ale silna dłoń mocno zacisnęła się na jego nadgarstku przytrzymując go w miejscu. Odwrócił się zdziwiony i spojrzał prosto w duże, mokre oczy, wyglądające jak pociągnięte grubą warstwą czarnego tuszu, które teraz błyszczały z rozbawienia.
- Hyhyhy czekaj. Nie gniewam się już skoro mnie przeprosiłeś.
- Phy! Tylko sobie za dużo nie wyobrażaj! To że raz postanowiłem być trochę milszy to nie znaczy, że zawsze tak będzie. Nie przyzwyczajaj się. - warknął w jego stronę I spróbował wyrwać rękę z uścisku ale długie palce zacisnęły się jeszcze mocniej.
- Nie martw się, nie będę. - szepnął cicho Kise
- To dobrze
Znów chciał podjąć prubę odejścia ale poczuł tylko mocne szarpnięcie w przód i już świat przesłoniła mu złota czupryna, a policzek zaledwie musnęły malinowe wargi.
Kise szybko odwrócił się w stronę sali gimnastycznej i bijąc wszelkie rekordy prędkości do niej wbiegł. Haizaki stał tak jeszcze dobrych parę minut trawiąc to co się stało i dotykając palcami policzka w miejscu, w którym palący ślad pozostawiły różowe usta. Wciąż czuł ten przyjemny i intensywny zapach miodu, który uderzył go kiedy miał nos w miękkich, blond kosmykach.
***
Od tamtego dnia Haizaki był dziwnie miły dla Kise, który zaczął szczerzyć się jeszcze częściej i mocniej niż wcześniej. Zdał nawet wszystkie egzaminy. I z jakiegoś powodu codziennie na śniadanie miał tosty z miodem.
~~~~~~~~
Tadam! Oto jakimś cudem jest kolejna miniaturka! ^w^ Pomysł wpadł mi do głowy kiedy jadłam na kolacje tosty z miodem i został napisany jednym tchem (nie zdążyłam przez to obejrzeć kolejnego odcinka Dextera ;-;). Ale jestem z siebie dumna bo nie często zdarza mi się kończyć co zaczęłam ;P
Dobra to do następnego!
Oh. Cześć, jestem tu nowa. Stalkeruję cię, ale to pewnie widzisz. *podaje łapkę* Yazu jestem, zaprzyjaźnimy się xD Jeśli mam być szczera, poprzednie shoty tylko zerknęłam, co to za ship i zostawiłam w spokoju. Nie miałam ostatnio nastroju na analizę głębszych tekstów ani na AoKagę, więc nie będę nikomu niepotrzebnie hejcić pod postami. To na górze było... super urocze. Lubię Haizakiego z Kise, (choć bardziej NijiHai) a ta miniaturka była taka fchuj urocza. Ja rozumiem Kise i jego lęk przed robalami, ale to że Hai przyszedł przeprosić było takie abbwwwww ;////////; No i te tosty z miodem (nie lubię miodu ale kij), chciał by zapach Kise mu towarzyszył... No przeurocze! Oby tak dalej, Yokui-chan! Weny~
OdpowiedzUsuńWitam *podaje rączkę* miło mi. Baaardzo się cieszę, że ci się podobało ^-^
Usuń*rzuca się na wenę* (przyda się)
Dziękuję i czekam niecierpliwie na następne spotkanie :)
HAIKISE
OdpowiedzUsuńJA TU WIDZĘ HAIKISE
JUŻ CIĘ KOCHAM
witaj! jestem hanamiya, prowadzę bloga rainbow-basketball.blogspot.com, na którego serdecznie zapraszam. tak, to reklama.
jako że kocham haikise, uwielbiam haikise i lubię haikise, to komentuję.
urocze w cholerę, no nie mogę.
jejku, nawet nie wiem co powiedzieć, bo końcówka mnie w sobie rozkochała. jęczę.
dobziu, może następnym razem jakoś lepiej skomentuję, ale po prostu haikise to haikise.
nie umiem ich komentować, przepraszam.
buziaczki!
Słodkie, ale jak dla mnie nieco za krótkie. Mam niedosyt, no :P
OdpowiedzUsuń